* Je suis venu avec les enfants chez mes parents – le frigo est vide, ils disent qu’il n’y a pas d’argent…

Dmitry ressentit un étrange soulagement, comme si un énorme poids avait été enlevé de ses épaules. Il avait encore des doutes, mais sa détermination était plus forte. « C’est toi qui as fait ça ? » demanda Anna en plaçant une assiette d’omelette devant lui.

« C’est fait », a-t-il hoché la tête. « Maintenant, nous attendons une réaction. » Il n’a pas fallu longtemps pour qu’une réaction arrive.

Le soir, le téléphone de Dmitry était plein à craquer d’appels de sa mère. Il ne répondit pas, sachant qu’il n’était pas encore prêt à parler. Il a dû se calmer et trouver les mots justes.

Mais les enfants se sont endormis et Dmitry a décidé que le moment était venu. Il sortit sur le balcon pour ne pas réveiller Sophie, qui dormait légèrement, et appela sa mère. « Dima ! » – on entendait la panique dans la voix de Lydia Arkadievna.

« Qu’est-il arrivé à la carte ? Nous sommes allés au magasin aujourd’hui pour faire des courses et la carte était bloquée. Ensuite, nous avons reçu un message indiquant qu’il était complètement bloqué. Était-ce une sorte d’erreur ? « Non, maman, non », a répondu calmement Dmitry.

« J’ai moi-même fermé cette page. » De l’autre côté de la ligne, un profond silence s’installa. « Quoi ? L’ai-je fermé à clé ? demanda la mère confuse.

« Pourquoi ? » « Parce qu’il y a eu une réévaluation des valeurs familiales. » Dmitry essaya de parler calmement, bien qu’à l’intérieur il bouillonnât de colère. « Hier, j’ai vu de mes propres yeux que certains petits-enfants manquent d’argent, même pour manger décemment, et que d’autres se voient offrir des friandises, des cadeaux et des enveloppes pleines d’argent. »

— Dima, tu ne comprends pas, s’écria Lydia Arcadievna. « Lena traverse une période difficile en ce moment ; Elle a récemment quitté son emploi et les enfants ont besoin d’attention. — Mes enfants n’ont-ils pas besoin d’attention ? interrompit Dmitry.

« Et qu’est-ce qui est pire ? Que leur père aide régulièrement leurs grands-parents financièrement ? « Tu es injuste ! » – la voix de mon père venait de l’autre bout du téléphone. « Nous t’avons toujours aimé de la même manière ! » « Ce n’est pas vrai », a déclaré Dmitry avec fermeté. « Et vous le savez. »

« Tout au long de ma vie, il y a eu deux balances, deux mesures : une pour Elena, une pour moi. Maintenant, la même chose arrive à nos enfants et j’y mets fin. « Qu’en dites-vous ? » – la voix de la mère tremblait.

« Nous t’avons élevé, nourri, vêtu, et maintenant tu nous le donnes dans la vieillesse ! » « Oui, nous l’avons fait, tout comme Elena, sauf qu’elle a été élevée avec amour, et j’ai été élevée par le sens du devoir. Et maintenant, c’est la même chose : vous accueillez ses enfants à bras ouverts et une table dressée, et les miens avec des plaintes sur la pauvreté et des sandwichs avec des saucisses rassis. Il y eut un sanglot dans le combiné.

Dmitry grimaça ; Il connaissait ce tour depuis l’enfance. Lorsque sa mère s’est rendu compte qu’il n’y avait pas de dispute, elle s’est mise à pleurer, ce qui l’a culpabilisée. « Maman, plus de larmes », a-t-il dit.

« J’ai pris une décision. Si vous avez des petits-enfants que vous aimez et des petits-enfants que vous n’aimez pas, les parents de vos petits-enfants bien-aimés devraient vous soutenir. Laissez Elena vous aider maintenant ; Après tout, rien n’est trop difficile pour ses enfants.

Mais il ne peut pas, il n’a pas un revenu stable. Vous pensez que j’imprime de l’argent ? Non, maman, je travaille. Parfois 12 heures par jour pour soutenir votre famille, y compris vous-même.

Mais si mon aide n’est pas appréciée, si mes enfants récupèrent des restes de la table du maître, et que les enfants d’Elena obtiennent les meilleurs, alors j’arrêterai. « Tu es un fils ingrat », s’indigna le père. « Nous avons tant fait pour vous. »

« J’ai fait beaucoup pour toi », a répondu Dmitry calmement. « Mais maintenant, nos chemins divergent. Je ne veux pas que mes enfants grandissent en se sentant comme des citoyens de seconde zone.

« Au revoir ». Il raccrocha, sachant que la conversation était terminée. Son cœur était lourd, mais en même temps léger.

C’était comme s’il s’était débarrassé d’un fardeau qu’il portait depuis des années. Anna sortit sur le balcon et le serra dans ses bras sans dire un mot. « Avez-vous tout entendu ? » demanda Dmitry.

« Assez pour savoir que tu as fait ce qu’il fallait », dit-elle en le serrant dans ses bras. « Ce n’était pas facile, mais c’était nécessaire. Vous savez quelle est la chose la plus étrange ? Il leva les yeux vers le ciel nocturne.

„Nie czuję się winny. Wcale nie. Po prostu żałuję, że do tego doszło”.

Kolejny tydzień minął w napiętym oczekiwaniu. Dmitrij spodziewał się, że rodzice będą dzwonić, błagać i grozić, ale telefon milczał. Najwyraźniej postanowili go wymęczyć.

Myśleli, że to on pierwszy się złamie i zadzwoni z przeprosinami. Ale Dmitrij był zdeterminowany. Po raz pierwszy od wielu lat czuł, że postępuje słusznie, chroniąc nie tylko własne interesy, ale także godność swoich dzieci.

W piątek, wracając z pracy, spotkał sąsiadkę przy wejściu do mieszkania, starszą, emerytowaną nauczycielkę, która przyjaźniła się z jego matką. „Dmitrij, cześć!” – zawołała. „Jak się czuje twoja mama? Ostatnio nie widziałam jej na Skypie”.

„Cześć, Nino Pietrowna” – uśmiechnął się Dmitrij. „Nie wiem, dawno nie rozmawialiśmy. Co się stało?” „Zwykle rozmawiamy na Skypie w środy, ale minęły już dwa tygodnie”.

„Martwię się”. Dmitrij zrobił pauzę. Awaria internetu mogła być konsekwencją jego decyzji, ponieważ wcześniej również zapłacił za tę usługę.

„Prawdopodobnie jakieś problemy techniczne” – odpowiedział wymijająco. „Nie martw się, nic jej nie jest”. W domu Dmitrij opowiedział Annie o tej rozmowie.

„Myślisz, że naprawdę mają problemy?” – zapytała. „Jestem pewien, że tak” – Dmitrij skinął głową. „Ale to ich wybór”.

Mogli zadzwonić, przyznać się do błędu, przeprosić. Zamiast tego najwyraźniej postanowili mnie zignorować, licząc, że to ja pierwszy się skontaktuję. „A ty?” „Nie zadzwonię” – powiedział stanowczo.

„Dość. Przez całe życie byłam tą, która idzie na kompromis, tą, która wybacza, tą, która udaje, że wszystko jest w porządku. Już tego nie zrobię”.

Tego wieczoru, gdy dzieci już spały, Elena zadzwoniła. To było niezwykłe. Jej siostra rzadko dzwoniła bez powodu.

„Dim, co ty robisz?” – zaczęła niechętnie. „Twoi rodzice są na skraju załamania nerwowego!”. „Cześć, Lena” – odpowiedział spokojnie Dmitrij. „Nic nie robię”.

„Właśnie przestałem sponsorować ludzi, którzy traktują moje dzieci gorzej niż twoje”. „O czym ty w ogóle mówisz?” – zapytała moja siostra z autentycznym zdumieniem w głosie. „Oni uwielbiają twoje dzieci!”. „Uwielbiają je tak bardzo, że częstują je czerstwymi kanapkami, podczas gdy twoje zajadają się łososiem i ciastkami!” – zaśmiał się Dmitrij.

„Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię” – Elena zrobiła pauzę. „Słuchaj, każdy ma gorsze dni” – powiedziała w końcu.

„Może po prostu nie mieli czasu, żeby przygotować się na twoje przybycie. Znasz mamę. Ona lubi, żeby wszystko było idealne”.

„Dla ciebie i twoich dzieci wszystko zawsze jest idealne” – zauważył Dmitrij. „A dla nas? Jak to się ułoży? Ale to już nie mój problem. Dokonałem wyboru”.

„Głupi, oni są emeryci!” – wykrzyknęła Elena. „I tak nie mają pieniędzy, a ty przestałeś im pomagać”. „A ty im pomagasz?” – zapytał wprost Dmitrij.

„Ja… Przeżywam teraz ciężki okres” – zawahała się moja siostra. „Ledwo wiążę koniec z końcem”. „Więc nie ma o czym mówić” – podsumował Dmitrij.

„To wygodne, kiedy twój brat płaci rachunki, a ty zgarniasz całą chwałę za bycie ukochaną córką, prawda? Ale teraz będzie inaczej. Jeśli chcesz, żeby dobrze im się żyło, pomóż im sama. A ja zapewnię byt mojej rodzinie”.

„Jesteś samolubna!” – wyrzuciła z siebie Elena. „Zawsze taka byłam!”. „Nie, Lena, nie jestem samolubna. Po prostu przestałam być dojną krową”. Zrobił pauzę.

„I wiesz co? Podoba mi się to”. Po rozmowie z siostrą Dmitrij poczuł dziwną ulgę, jakby zrzucił z siebie ciężar, który dźwigał przez lata. Tak, decyzja była trudna, ale słuszna.

W sobotni poranek Maksym podszedł do ojca z zaniepokojonym wyrazem twarzy. „Tato, jedziemy do babci Lidy w przyszły weekend”. Dmitrij uważnie spojrzał na syna.

„Chcesz?” – chłopiec wzruszył ramionami. „Nie do końca” – przyznał. „Nudno tam, a babcia bardziej lubi Artema i Antona niż nas”.

Serce Dmitrija zamarło. Dzieci wszystko dostrzegają, wszystko rozumieją, a ta niesprawiedliwość boli je o wiele bardziej niż dorosłych. „Babcia cię kocha” – powiedział cicho. „Po prostu nie zawsze potrafi to okazać”.

Ale wiesz co? Mamy inną babcię, mamę mamy, i ona cię uwielbia. Chodźmy ją odwiedzić. Twarz Maxima rozjaśniła się.

„No dalej! Babcia Nadya zawsze piecze nam ciasteczka i pozwala bawić się w swoim ogrodzie”. „To wszystko” – uśmiechnął się Dmitrij. „W przyszły weekend jedziemy do babci Nady”.

W tym momencie w końcu zrozumiał, że postąpił słusznie. Jego dzieci zasługiwały na miłość i opiekę. Prawdziwą miłość, a nie tylko udawanie.

I zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby to było wszystko, co dostaną. A co do Lidiji Arkadiewnej i Giennadija Borisowicza… Cóż, dokonali wyboru. Teraz niech żyją z konsekwencjami.

I może kiedyś zrozumieją, jak bardzo się mylili. Minęły dwa tygodnie, odkąd Dmitrij zablokował kartę. Wieczory stały się spokojniejsze, bez zwykłych telefonów od matki, która narzeka na zdrowie i prosi, żeby jeszcze trochę doładował konto przed emeryturą.

Une atmosphère de paix régnait dans l’appartement des Wierszynin, comme si le soleil s’était enfin levé après une longue tempête. Mais un dimanche matin, alors que Dmitry aidait Maksym à assembler un nouveau kit de construction, la sonnette a sonné. Un coursier avec un colis se tenait sur le pas de la porte.

« Dmitri Gennadiévitch Verchinine ? » demanda le jeune homme en vérifiant le connaissement. « Oui, c’est moi », acquiesça Dmitry, signant pour la réception du colis. Dans une petite boîte se trouvait un livre de dessin d’enfant déchiré.

Dmitry ne l’a pas reconnu tout de suite. Il s’agissait d’un album de première année, contenant ses premiers dessins. Sur la première page, il y avait un dessin primitif d’une famille.

Maman, papa, petite Dima et petite Lena dans la poussette. L’album contenait également une note écrite d’une main tremblante : « Mon fils, j’ai trouvé ton album en regardant dans mes vieilles affaires.

Regarde comme tu étais un garçon talentueux. Vous nous avez toujours rapprochés. Vous avez toujours dépeint une famille heureuse.

« Que nous est-il arrivé ? Ta mère », a dit Dmitry en riant. Une autre manipulation.

L’album traînait dans la maison de mes parents depuis 30 ans. Et c’est à ce moment-là que ma mère a décidé de le trouver et de l’envoyer. Une tentative claire d’évoquer la nostalgie et la culpabilité.

« Qu’y a-t-il là-dedans ? » demanda Anna en jetant un coup d’œil par-dessus l’épaule de son mari. « Salutations du passé » – l’album lui a donné. « Maman essaie d’éveiller la pitié. »

Anna tourna les pages et regarda les dessins des enfants, brillants, naïfs, pleins d’amour pour le monde. « Vous savez ce qu’il y a de plus ironique ? » Dmitry rit amèrement. « Je les ai vraiment tous aimés. »

Sans faute. J’ai peint le monde tel que je voulais qu’il soit. Mais la réalité a toujours été différente.

Vous étiez un enfant prodige. Anna lui caressa la joue. Et vous êtes devenu un homme et un père merveilleux, et vous ne les avez pas laissés en douter.

Dmitry hocha la tête et rangea l’album dans le placard. Il n’allait pas tomber dans le piège. Il avait passé trop d’années à essayer de gagner l’amour de ses parents, qu’il n’avait pas à gagner.

Il devait être inconditionnel. Le soir même, un téléphone a sonné à partir d’un numéro inconnu. Dmitry, plongé dans le travail, a répondu automatiquement.

« Dmitri Verchinine ? » – une voix féminine officielle s’est fait entendre. « Svetlana Igorevna, une assistante sociale, appelle. Je vous appelle à la demande de vos parents, Guennadi Borissovitch et Lydia Arkadievna Vershinin.

Ils ont rencontré des difficultés financières et vous ont désigné comme le parent le plus proche qui peut aider. Dmitry se pencha en arrière dans son fauteuil, sentant l’irritation grandir dans sa gorge. « Je suis désolé, mais de quelle organisation appelez-vous ? » « Du centre de protection sociale », a répondu la femme.

« Vos parents se sont tournés vers nous pour obtenir de l’aide pour obtenir une subvention et au cours de notre conversation, il s’est avéré qu’ils avaient de sérieux problèmes pour payer leurs factures de logement et de services publics. Ils ont accumulé des arriérés. « Je vois », dit Dmitry, essayant de parler calmement.

« Leur fille, Yelena, est-elle au courant de la situation ? Nous avons été informés que sa fille n’est actuellement pas en mesure de lui apporter un soutien financier. « Bien sûr que non », marmonna Dmitry. « Écoute, Svetlana Igorievna, la situation est compliquée…

Voir plus sur la page suivante Publicités