* Je suis venu avec les enfants chez mes parents – le frigo est vide, ils disent qu’il n’y a pas d’argent…

Avant, j’aidais vraiment mes parents financièrement, mais récemment, j’ai décidé d’arrêter. J’avais de bonnes raisons pour cela. Mais vos parents sont plus âgés et c’est difficile pour eux.

— Je comprends, interrompit Dmitry. “Mais ma décision est définitive. S’ils ont vraiment besoin d’aide, qu’ils demandent l’aide du gouvernement.

Pour autant que je sache, il y a des subventions pour les retraités à faible revenu. Après avoir parlé à l’assistante sociale, Dmitry s’est senti dévasté. Ses parents ont eu recours à l’artillerie lourde, engageant les agences gouvernementales pour faire pression sur lui, mais il n’a pas reculé.

L’enjeu était trop important : la dignité de ses enfants, son propre respect, les principes de justice qu’il voulait inculquer à Maxim et Sofia. Au milieu de la semaine, Dmitry est convoqué par le directeur de l’entreprise. C’était inhabituel.

Habituellement, tous les problèmes étaient résolus par le chef du département. « Asseyez-vous, Dmitry, je vous en prie. » Andreï Viktorovitch, un homme trapu d’une cinquantaine d’années, a montré la chaise d’en face.

« J’ai quelque chose à discuter. » Dmitry devint anxieux. S’agit-il de mises à pied ? Ou peut-être des problèmes avec son dernier projet ? « J’ai reçu un appel étrange », commença le réalisateur en tapotant son stylo sur la table.

« Ta mère a appelé pour une fête. » « Quoi ? » Dmitry n’en croyait pas ses oreilles. « Oui, oui, vous pouvez imaginer ? »

D’une manière ou d’une autre, elle a trouvé le numéro de l’entreprise, a appelé la secrétaire et a exigé de me rencontrer en personne. Elle m’a dit que vous aviez un grave problème d’alcool, que vous n’aidiez pas votre famille et qu’elle craignait que vous détourniez des fonds de l’entreprise. Dmitry sentit le sang lui monter au visage. C’était inacceptable.

Essayant de détruire sa carrière, sa réputation. « Andreï Viktorovitch, c’est un mensonge absolu », a-t-il dit fermement. « J’ai une relation difficile avec mes parents et j’ai récemment cessé de leur apporter un soutien financier.

Apparemment, ils veulent se venger de cette manière. Le directeur agita la main. « Oui, j’ai compris que c’était un non-sens.

“Vous êtes l’un de nos employés les plus dignes de confiance et nous ne sentons certainement pas l’alcool de vous. Je voulais juste vous prévenir. La situation est désagréable.

« Merci », poussa Dmitry dans un soupir de soulagement. « Et j’en suis désolé. »

« Je ne pensais pas qu’ils iraient aussi loin. » « Les relations familiales sont compliquées », a noté philosophiquement Andreï Viktorovitch. « Mon beau-père et moi sommes en guerre depuis 20 ans, mais nous ne sommes jamais allés aussi loin. »

De retour à son bureau, Dmitry n’a pas pu se concentrer pendant un long moment. L’appel téléphonique de ma mère au directeur de l’entreprise était plus qu’une simple manipulation. Il s’agissait d’une tentative de lui nuire activement. Ses parents ont franchi toutes les limites.

Ce soir-là, il raconta tout à Anna. « Est-ce si terrible ? » s’écria-t-elle indignée. « Ils auraient pu ruiner votre carrière. »

« Ils ne le détruiraient pas », Dmitry secoua la tête. “Mais cela leur laisse un mauvais goût. Ils sont prêts à tout pour retrouver leur source de revenus.

« Êtes-vous sûre de ne pas vouloir consulter un avocat ? » demanda Anna, inquiète. « Et s’ils trouvaient autre chose ? » « Nous verrons », répondit Dmitry d’un air pensif. « J’espère qu’ils comprennent qu’ils n’arriveront à rien avec ces méthodes. »

Le lendemain, en rentrant du travail, Dmitry a trouvé un invité inattendu à la maison. Sa sœur cadette, Jelena, était assise dans le salon, jouant nerveusement avec la ceinture de son sac à main. « Lena, qu’est-ce que tu fais ici ? » demanda-t-il en enlevant sa veste.

« Nous devons parler. » Elle se leva pour le saluer. « J’ai pris un congé du travail et je suis venu ici.

« La situation est critique. » Anna sortit de la cuisine en s’essuyant les mains avec une serviette. « J’ai offert du thé à Elena, mais elle a refusé », a-t-elle dit sèchement.

« Elle a dit que ça ne durerait pas longtemps. » « Et elle avait raison », acquiesça Elena. « Sombre, nous devons avoir une conversation sérieuse. »

„Sam na sam”. Dmitrij wymienił spojrzenia z żoną. „Nie mamy przed Anną żadnych tajemnic” – powiedział stanowczo.

„Mów przy niej.” „Dobrze.” Elena nerwowo poprawiła włosy.

Rodzice są na skraju załamania. Odcięto im prąd z powodu braku płatności. Od dwóch tygodni nie ma internetu.

Rachunki za media nie zostały zapłacone. Skończyły nam się leki. Mój ojciec wczoraj o mało nie zemdlał z powodu nadciśnienia.

„I przyjechałeś tu, żebym znowu mógł przejąć wszystko?” Dmitrij skrzyżował ramiona. „Przyjechałem tu, żeby znaleźć kompromis” – odparła Elena. „Dim, rozumiem, że jesteś zdenerwowany tym incydentem z dziećmi”.

„Nie z powodu tego incydentu” – przerwał Dmitrij. „Z powodu systematycznego podejścia. Tak było przez całe moje życie”.

Dla ciebie to, co najlepsze. Dla mnie, to, co mi pozostało. Teraz to samo z naszymi dziećmi.

I powstrzymałam to.” Elena westchnęła. “Dobra, załóżmy, że masz rację.

„Ale moi rodzice są już starzy. Trudno im się zmienić. Naprawdę pozwolisz im cierpieć z tego powodu?” „A gdzie byłaś wcześniej, Lena?” wtrąciła Anna.

„Dlaczego Dima przez te wszystkie lata utrzymywał twoich rodziców, a ty nawet o tym nie pomyślałaś?” „Nie mogłam” – wykrzyknęła Jelena. „Samotnie wychowuję dwójkę dzieci, ledwo wiążąc koniec z końcem”. „I myślisz, że jestem milionerem?” – zaśmiał się Dmitrij.

Wychowuję też dwójkę dzieci. Jedyna różnica jest taka, że ​​pracuję jak szalona, ​​żeby utrzymać rodzinę. I utrzymywałam też rodziców.

Ale jeśli traktują moje dzieci jak obywateli drugiej kategorii, to mam już dość”. Elena nagle wybuchnęła płaczem. „Głupia, nie daję sobie rady” – przyznała.

Te dwa tygodnie to był koszmar. Moi rodzice dzwonią codziennie. Żądają pieniędzy.

Po prostu ich nie mam. A oni mi nie wierzą. Myślą, że to ukrywam.

Dmitrij poczuł ukłucie współczucia dla siostry. Ona również była ofiarą systemu wartości rodziców, choć z innej perspektywy. „Lena nie jest moim problemem” – powiedział cicho, ale stanowczo.

„Rodzice dokonali wyboru. Wybrali ciebie i twoje dzieci. Teraz niech na ciebie liczą.

„Ale to niesprawiedliwe. Czy sposób, w jaki traktowali moje dzieci, był sprawiedliwy?” Dmitrij pokręcił głową. „Nie, Leno…”

Każdy dostaje to, na co zasługuje. Nie będę już dłużej wspierać ludzi, którzy nie szanują mnie i mojej rodziny. Elena wstała, ściskając pasek torebki tak mocno, że aż zbielały jej kostki.

„Zawsze byłaś samolubna” – wydusiła z siebie. „Zawsze myślałaś tylko o sobie”. „Nie, Leno” – odparł Dmitrij.

Zawsze myślałam o wszystkich, tylko nie o sobie. A teraz w końcu zaczęłam myśleć o mojej rodzinie. I wiesz co? Podoba mi się to.

Po odejściu siostry Dmitrij długo stał przy oknie, obserwując, jak wsiada do taksówki. Gdzieś głęboko w sercu wciąż czuł iskierkę sympatii do młodszej siostry, którą chronił przed łobuzami z sąsiedztwa i pomagał jej w odrabianiu lekcji. Ale ta sympatia nie mogła już przeważyć nad jego determinacją w ochronie własnych dzieci.

„Wszystko w porządku?” Anna podeszła do niego od tyłu i objęła go ramieniem. „Tak” – objął jej dłoń swoją. „Tylko się zastanawiam”.

„Wiesz, Elena też jest ofiarą. Jej rodzice zrobili z niej infantylną, rozpieszczoną osobę, która myśli, że świat jest jej coś winien”. „Ale to nie twoja wina” – zauważyła Anna.

„Może i nie” – zgodził się Dmitrij. „To po prostu smutne, jak wychowanie moich rodziców wypaczyło nas oboje. Zrobili ze mnie wiecznego dłużnika, jej wiecznego konsumenta”.

Telefon zadzwonił późno w nocy, akurat gdy Dmitrij szykował się do snu. Numer był nieznany, ale zawierał numer kierunkowy do ich rodzinnego miasta. „Dmitrij!” – rozległ się drżący głos ojca.

„Synu, to ja!” „To twój tata”. Dmitrij wyszedł na balkon, żeby nie obudzić Anny.

„Co się stało?” „Twoja mama jest w szpitalu!” – głos mojego ojca się załamał. „Zawał serca! Lekarze twierdzą, że przyczyną był silny stres”.

Dmitrij zamknął oczy, czując, jak ściska go w żołądku. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego. „Jak poważna jest ta sytuacja?” – zapytał po chwili.

„Zabrali mnie. Dzwonię z pogotowia, bateria w moim telefonie padła”. „Czy Lena wie?”

„Tak, zadzwoniłem do niej pierwszy. Już jedzie” – westchnął Dmitrij.

„Oczywiście, Elena zadzwoniła pierwsza; nawet w takiej sytuacji trzymał się z daleka”. „Dobra, idę” – powiedział po chwili. „Będę za godzinę”.

„Dziękuję, synu”. W głosie ojca słychać było ulgę. Dmitrij westchnął.

„Co się stało?” zapytała sennym głosem. „Mama jest w szpitalu, ma zawał serca” – wyjaśnił krótko. „Już do nich jadę”.

“Zaopiekujesz się dziećmi?” “Oczywiście.” Anna go przytuliła.

„Tylko uważaj. Nie na drogę, ale na ich manipulacje”. Dmitrij skinął głową.

Ta myśl już przeszła mu przez głowę. A co, jeśli to kolejny podstęp, żeby go zmusić do przyjazdu? Ale nie mógł ryzykować. Jeśli jego matka naprawdę była w szpitalu, on musiał tam być.

Podróż zajęła niecałą godzinę. Autostrada była prawie pusta w nocy. Po zaparkowaniu przy szpitalu Dmitrij szybko poszedł na izbę przyjęć.

Zobaczył tam swojego ojca, zgarbionego na plastikowym krześle, i Elenę, nierówno krążącą po korytarzu. „Dima!” – warknęła Elena. Dmitrij podszedł do niego.

„Wreszcie!” Mama została przeniesiona na oddział, kryzys minął. „Co mówią lekarze?” Dmitrij uścisnął dłoń ojca, wyglądając na 10 lat starszego. „Silny stres z powodu nadciśnienia” – odpowiedział Giennadij Borisowicz.

„Mówią, że potrzebuje odpoczynku i regularnych leków”. „Czy mogę ją zobaczyć?” „Nie wcześniej niż jutro. Podali jej już silne środki nasenne”.

Dmitrij skinął głową, wskazując, że coś się wydarzyło przed atakiem. Zapytał: „Otrzymaliśmy zawiadomienie o możliwości odcięcia gazu z powodu braku płatności”.

Ojciec odpowiedział cicho. Lida zdenerwowała się, rozpłakała się, mówiąc: „Porzuciłeś nas”, po czym złapała się za serce i upadła. Elena rzuciła bratu oskarżycielskie spojrzenie.

Dmitrij go zignorował. „Jakich leków ona potrzebuje?” zapytał. „Całą listę” – westchnął ojciec.

„Nie mamy pieniędzy”. „Kupię to” – powiedział Dmitrij. „Daj mi przepis”.

Giennadij Borisowicz podał mu złożoną kartkę papieru. „Synu” – zaczął drżącym głosem – „rozumiem, że się myliliśmy, ale czy naprawdę pozwolisz swojej matce umrzeć z powodu urazy?”. Dmitrij gwałtownie wstał. „Tato, wystarczy! Pomogę z lekami i rachunkami ze szpitala”.

Ale to nie znaczy, że zapomniałem lub wybaczyłem ci sposób, w jaki traktowałeś moje dzieci. – Ale my… – Nie – powiedział stanowczo Dmitrij. – Nie będę teraz o tym rozmawiał.

„Mama jest w szpitalu, a ja pomogę. Ale moje warunki nadal obowiązują. Albo będziesz traktować wszystkie wnuki równo, albo nie będę cię już wspierać finansowo”.

Zwrócił się do Eleny. „I oczekuję, że zaczniesz pomagać swoim rodzicom, przynajmniej częściowo. Oni nie są tylko moi, oni są też twoi”.

Elena spuściła wzrok, ale milczała. Dmitrij wyszedł ze szpitala i głęboko odetchnął chłodnym, nocnym powietrzem. Serce mu ciążyło, ale wiedział, że postępuje słusznie.

Szantaż i manipulacja go nie złamią. Pomoże matce wyzdrowieć, ale nie zdradzi swoich zasad. W samochodzie wybrał numer Anny.

„Jak się czujesz?” – zapytała natychmiast. „Mama jest w szpitalu, kryzys minął” – odpowiedział Dmitrij. „Zapłacę za leki i rachunki szpitalne, ale potem wszystko wróci do normy”.

„Jesteś pewien?” „Absolutnie” – powiedział stanowczo. „To nie zmienia mojej decyzji. Jeśli chcą mojego udziału finansowego, powinni zmienić swoje nastawienie do naszych dzieci; nic się nie zmieni”.

Cichy śmiech Anny rozległ się w słuchawce. „Wiesz co? Jestem z ciebie dumna” – powiedziała. „Stałeś się silniejszy, i to prawda”.

„Dziękuję” – uśmiechnął się Dmitrij, czując, jak ciężar w jego sercu nieco ustępuje. „Wkrótce wrócę do domu”.

Uruchomił samochód, myśląc, że czeka go wiele trudnych rozmów i trudnych decyzji. Ale był na to gotowy. Dla dobra swoich dzieci, dla ich godności, dla sprawiedliwości, był gotów doprowadzić to do końca.

Jadąc nocą do domu opustoszałą autostradą, Dmitrij rozmyślał o tym, jak dziwne jest życie. Tak rozpaczliwie staramy się zasłużyć na miłość tych, którzy powinni kochać nas bezwarunkowo, a jednak często zapominamy docenić tych, którzy naprawdę akceptują nas takimi, jacy jesteśmy. Znaleźliśmy się w światłach miasta.

Dmitrij przyspieszył, pragnąc wrócić do swojej prawdziwej rodziny, gdzie kochano go nie za pieniądze czy usługi, ale po prostu za to, kim był. Wypisanie matki ze szpitala odbyło się bez większych ceremonii. Dmitrij zapłacił wszystkie rachunki, kupił niezbędne leki i odwiózł Lidiję Arkadiewną do domu.

Była niezwykle cicha, tylko od czasu do czasu rzucając synowi niepewne spojrzenia. Giennadij Borisowicz poprawił poduszki i zaproponował mu herbatę. „Dziękuję za pomoc” – powiedział ojciec, odprowadzając Dmitrija do drzwi.

„Nie dalibyśmy rady bez ciebie”. „To nie znaczy, że wracam do starych metod działania” – odparł stanowczo Dmitrij. „Pomagałem w nagłym wypadku, ale moja decyzja nadal obowiązuje”.

Giennadij Borisowicz zmarszczył brwi, ale nie protestował. Prawdopodobnie bał się sprowokować kolejną falę ataków u żony, która mogłaby podsłuchać rozmowę z sąsiedniego pokoju. „Porozmawiamy o tym później, kiedy mama wyzdrowieje” – dodał Dmitrij, ściskając dłoń ojca.

„Opiekuj się nią”. Kolejne tygodnie minęły w pełnym napięcia oczekiwaniu. Dmitrij skupił się na pracy i rodzinie, starając się nie myśleć o rodzicach.

Elena nie zadzwoniła ponownie, najwyraźniej czekając na odpowiedni moment. Pewnego wieczoru, gdy Dmitrij pomagał Sofii z aplikacją do przedszkola, zadzwonił jego ojciec. „Muszę porozmawiać”.

Głos Giennadija Borisowicza brzmiał zmęczony, ale zdecydowany. „Możesz przyjechać w ten weekend. Tylko sam, bez dzieci”.

„Dlaczego?” – zapytał Dmitrij z rezerwą. „Mama i ja dużo o tym myśleliśmy. Chcemy omówić sytuację jak dorośli, bez krzyków i oskarżeń”.

Dmitrij zamilkł, rozważając propozycję. „Może rodzice naprawdę zdali sobie sprawę ze swoich błędów, a może to kolejna pułapka”. „Dobrze” – zgodził się w końcu.

„W sobotę?” „Około drugiej”. Po rozłączeniu się Dmitrij opowiedział Annie o zbliżającym się spotkaniu. „Uważaj” – ostrzegła.

„Mogą próbować tobą manipulować, zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawną chorobę twojej matki”. „Wiem” – Dmitrij skinął głową. „Ale może naprawdę zdali sobie sprawę, że się mylili”.

„Ludzie czasami się zmieniają”. „Czasami” – zauważyła Anna sceptycznie. „Ale rzadko”.

W sobotę Dmitrij przybył do domu rodziców punktualnie. W domu panowała niezwykła cisza. Zazwyczaj panował chaos, zwłaszcza gdy przyjeżdżały dzieci Eleny.

Ale dzisiaj nie było tam nikogo poza jego rodzicami. „Wejdź, synu” – powitała go na korytarzu Lidia Arkadiewna. Schudła od czasu pobytu w szpitalu i miała cienie pod oczami, ale jej spojrzenie było bystre i zdecydowane.

„Zrobiliśmy herbatę w kuchni”. Ojciec już siedział przy kuchennym stole. Przed nim leżał stos papierów.

Paragony, rachunki, jakieś dokumenty. Dmitrij spiął się. „Czy oni naprawdę będą chcieli znowu wywołać u mnie współczucie?” „Usiądź” – Giennadij Borisowicz wskazał na krzesło.

„Mamy dużo do omówienia”. Dmitrij usiadł, mierząc rodziców nieufnym spojrzeniem. Lidia Arkadiewna nalała herbaty do filiżanek i również usiadła.

„Mój ojciec i ja dużo myśleliśmy” – zaczęła, unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego. „Po mojej chorobie, po wszystkim, co się wydarzyło, zdaliśmy sobie sprawę, że zachowywaliśmy się źle”.

Dmitrij uniósł brwi ze zdziwienia. Nie spodziewał się takiego wyznania. „Nie chodzi tylko o pieniądze” – kontynuowała jego matka.

„Chociaż bez waszej pomocy naprawdę jest nam ciężko. Chodzi o to, jak traktujemy was i wasze dzieci. Byliśmy niesprawiedliwi”.

„Dlaczego?” zapytał Dmitrij bez ogródek. „Dlaczego zawsze wolałeś Elenę? Dlaczego nadal traktujesz jej dzieci lepiej niż moje?” Lidia Arkadiewna wymieniła spojrzenia z mężem, jakby szukała wsparcia. „Elena zawsze była trudnym dzieckiem” – powiedziała powoli.

„Kapryśna, wymagająca. Jeśli nie poświęcano jej wystarczająco dużo uwagi, wpadała w złość i nie odzywała się całymi dniami. Ale ty byłaś niezależna i spokojna.

« Nous nous sommes habitués à avoir tout ce dont vous avez besoin, à pouvoir le gérer vous-même. Et petit à petit, c’est devenu la norme », a lancé le père. « Nous souhaitons à Elena tout le meilleur pour qu’elle ne s’énerve pas. »

« Et que vous restera-t-il ? Nous n’avons même pas remarqué à quel point c’était injuste. « Et puis les petits-enfants sont arrivés », a déclaré Arkadyevna. « Et tout s’est reproduit. »

Artem et Anton sont les mêmes qu’Elena, tout aussi exigeants. Et vos enfants, comme vous, ne se sont jamais plaints. Dmitry écouta, sentant l’amertume grandir en lui.

« Il a donc été puni parce qu’il était un bon enfant ? Pour ne pas faire de scènes et ne pas exiger de traitement spécial ? Ce n’est pas une excuse », a-t-il dit fermement. « C’est la même chose. Non pas pour leur comportement, pas pour un quelconque mérite, mais simplement parce qu’ils étaient ses enfants.

Voir plus sur la page suivante Publicités